Czy powinniśmy dążyć do idealnej techniki?

Po pierwsze, zadajmy sobie pytanie czy idealna technika w ogóle istnieje? W rzeczywistości – im dłużej ćwiczymy, tym częściej łapiemy się na detalach, które możemy poprawić. Im dłużej ćwiczymy, tym lepiej rozumiemy ruch i nasze ciało więc tym więcej niuansów wynajdujemy. Moment „idealnej techniki” nigdy nie nadchodzi.

Z drugiej strony – nie ma czegoś takiego jak idealny swing czy idealny snatch. Technika nie określa dokładnego zgięcia w stawie skokowym albo określonej co do stopnia trajektorii ruchu odważnika w rwaniu. Wiele zależy od naszej anatomii – długości rąk, nóg, wzrostu, proporcji. Dobra technika to nie jest jeden punkt, to pewien zakres ruchu, który uchodzi w danym ćwiczeniu za poprawny 🏋️‍♂️
.

Pamiętajmy też, że zgłębianiu „idealnej” techniki zawodowi sportowcy poświęcają całe lata praktyki. Dwuboiści potrafią przez całą karierę pracować nad poprawą podrzutu i rwania.

Dlatego nie oczekujmy od osób początkujących jakiegkolwiek ideału względem wykonywanych technik. Nie oczekujmy ich od osób ćwiczących rekreacyjnie. Takie osoby po prostu nie mają czasu na zabawę w „idealną” technikę. Technika powinna być w pierwszej kolejności bezpieczna. A bezpieczna i idealna niekoniecznie muszą być synonimami.

Dajmy sobie też miejsce na błędy. Jeżeli trener już na pierwszym treningu robi Ci godzinny wykład na temat stopnia nachylenia tułowia względem ustawienia lewej stopy w bent pressie to coś jest nie tak. Techniki uczymy się przez regularną praktykę. A podczas tej praktyki będziemy robić różne rzeczy źle. I z czasem będziemy robić je lepiej. Tak to działa. Niezależnie czy chodzi o trening, naukę rysowania czy jazdę na nartach.