Przemysł fitness lubi bombardować nas reklamami, które przekonują o szybkich i skutecznych efektach dostępnych dla każdego, kto tylko zdecyduje się wykupić karnet na dane zajęcia.
W praktyce tego rodzaju przekaz nie zawsze działa. Nawet nie dlatego, że slogany o szybkich/błyskawicznych efektach to w większości pusty marketing, ale dlatego, że duża część osób nie jest w stanie odnaleźć się w nowej aktywności. Połowy ćwiczeń nie rozumie, a kolejną część nie jest w stanie prawidłowo wykonać ze względu na ograniczenia ruchowe, które nagromadziły się w ciele przez lata siedzącego trybu życia. Widać to też na przykładzie publikowanych nieraz w magazynach fitness przykładowych treningach dla początkujących, gdzie omawiane techniki plasują się raczej na poziomie średnio zaawansowanym aniżeli początkującym.
Czy w związku z tym kettle są dla każego? I tak i nie. Kettle w metodzie hardstyle składają się z sześciu podstawowych technik – swing, tureckie wstawanie, goblet squat, clean, press i snatch.
Każde z tych ćwiczeń ma swoje regresje i progresje. Kluczem do ułożenia właściwego treningu są, często pomijane, regresje. Stosunkowo łatwo jest opracować progresję danego ćwiczenia (np. dodając ciężar). Kłopot zaczyna się kiedy bazowa forma techniki jest dla kogoś niedostępna ze względu na np. problemy z mobilnością. Być może dana osoba nie będzie mogła wykonywać swingu, ale nadal może robić martwy ciąg. Być może nie będzie mogła wykonać pełnego tureckiego wstawania, ale TGU samo w sobie składa się z pięciu, odrębnych elementów. Możemy więc całe TGU zregresować tylko tych kilku ruchów, które są na ten moment dla danej osoby bezpieczne i korzystne. Zamiast uczyć zarzutu (clean) jedną ręką możemy wykorzystać regresję i po prostu podać sobie odważnik z ziemi dwoma rękoma ustawiając go do pozycji stojaka.
Nauka kettli dla samej nauki kettli nie zawsze ma sens. Jeżeli dana osoba potrzebuje w treningu konkretnych ruchów (np. wyciskania nad głowę) możemy pominąć te mniej istotne w danym momencie elementy (np. clean) i obejść problem ustawiając odważnik na klatce dwoma rękoma.
Kettle jako sztywno postrzegany system treningowy nie musi być dla każdego, ale kettle jako narzędzie jest dostępne absolutnie dla wszystkich. Muszą być tylko wprowadzone do treningu w odpowiednim kontekście. Takim, który uwzględnia indywidualne potrzeby i możliwości trenującego.
Nie zawsze jest to niestety możliwe w przypadku zajęć grupowych, które rządzą się nieco inną dynamiką i zasadami niż zajęcia jeden na jeden. Dlatego część osób nie odnajduje się na zajęciach fitness czy siłowniach. Nawet nie dlatego, że dane zajęcia są prowadzone niepoprawnie, ale dlatego, że są zbyt mało zindywidualizowane.
Dlatego jeżeli próbujesz rozpocząć swoją przygodę z aktywnością fizyczną po latach bezruchu dobrze jest szukać zajęć w mniejszych grupach lub poszukać opcji treningu jeden na jeden. I nie zrażać się pierwszymi niepowodzeniami bo większość aktywności fizycznej jest dostępna dla każdego. Czasami są tylko potrzebne odpowiednie modyfikacje i dobrze jest je powierzyć osobie, która zna się na rzeczy.
Zdarza się, że łapiąc kontuzję bliskie nam osoby sugerują przerwę od treningu, odpoczynek i nic nie robienie. Jasne, odpoczynek też jest ważny, ale brak ruchu w przypadku kontuzji to w większości wypadków nie odpoczynek tylko dokładanie sobie kolejnych problemów. Kontuzja to jeden z tych momentów kiedy na pomoc przychodzi nam znajomość regresji danych ćwiczeń i dopasowanie ich pod swoje obecne możliwości i zakresy ruchu. To, że nabawiałeś się problemu podczas treningu nie oznacza, że masz rezygnować z treningu tylko znaleźć taki rodzaj aktywności, na który w danym momencie pozwala ci ciało.
Warto w tym kontekście pomyśleć o kettlach, bo ich budowa, możliwe wariacje i regresje ćwiczeń dają bardzo duże pole manewru, nawet w przypadku większych problemów ruchowych. Ciało potrzebuje ruchu, czasem po prostu warto je do niego umiejętnie przygotować.