Duża część tekstów i filmów dotyczących dźwigania poświęcona jest prawidłowej technice. Niektóre osoby kładą ogromy nacisk na wypracowanie prawidłowego wzorca ruchu i dopiero w drugiej kolejności dodawanie obciążenia. Instagram podpowiada nam filmy o najczęściej popełnianych błędach demonizując minimalne nawet zgięcie kręgosłupa podczas wykonywania martwego ciągu.
Czy to dobrze? I tak i nie. Nauka techniki to bardzo ważny element pracy z ciężarem (i nie tylko), ale dążenie do idealnego wzorca to w większości strata czasu. Po pierwsze, zadajmy sobie pytanie czy idealna technika w ogóle istnieje? W rzeczywistości – im dłużej ćwiczymy, tym częściej łapiemy się na detalach, które możemy poprawić. Im dłużej ćwiczymy, tym lepiej rozumiemy ruch i nasze ciało więc tym więcej niuansów wynajdujemy. Moment „idealnej techniki” nigdy nie nadchodzi. Zawsze jest coś co możemy poprawić. Dajmy na to rwanie odważnikiem kulowym. Możemy wykonywać technikę poprawnie technicznie, ale czy idealnie? Być może po kilku latach praktyki okaże się, że łuk po którym prowadzimy odważnik jest zbyt długi i optymalniejszym dla nas rozwiązaniem będzie jego dodatkowe skrócenie? Być może okaże się, że przy ciężkich odważnikach ruch hip hinge to za mało i dodamy delikatne zejście biodrem w dół? Być może okaże się, że lepiej nam się robi rwanie z szerszym rozstawem stóp?
Nie ma czegoś takiego jak idealny swing czy idealny snatch. Technika nie określa dokładnego zgięcia w stawie skokowym albo określonej co do stopnia trajektorii ruchu odważnika w rwaniu. Wiele zależy od naszej anatomii – długości rąk, nóg, wzrostu, proporcji. Dobra technika to nie jest jeden punkt, to pewien zakres ruchu, który uchodzi w danym ćwiczeniu za poprawny. Nie idealny, po prostu poprawny.
Pamiętajmy też, że zgłębianiu „idealnej” techniki zawodowi sportowcy poświęcają całe lata praktyki. Dwuboiści potrafią przez całą karierę pracować nad poprawą podrzutu i rwania.
Dlatego nie oczekujmy od osób początkujących jakiegokolwiek ideału względem wykonywanych technik. Nie oczekujmy ich od osób ćwiczących rekreacyjnie. Takie osoby po prostu nie mają czasu na zabawę w „idealną” technikę. Technika powinna być w pierwszej kolejności bezpieczna. A bezpieczna i idealna niekoniecznie muszą być synonimami.
Technika w dużej mierze zależy również od kontekstu. Życie dzieje się poza idealnymi wzorcami przysiadu i martwego ciągu. Podczas gry w piłkę będziesz skręcał kolano do środka, podnosząc pudła z ziemi nieraz zrobisz to na krzywych plecach. Nie ma w tych ruchach nic złego. Niestandardowe i rzekomo niebezpieczne zakresy zdarzają się w życiu codziennym. Jesteśmy ludźmi i nie poruszamy się jak roboty. Nie ma nic złego w zgięciu kręgosłupa pod obciążeniem. Pod warunkiem, że przygotowujemy się do tego stopniowo i progresywnie, tak jak do każdego innego ćwiczenia. Nasze ciało ma ogromne zdolności adaptacyjne i mądry trening pozwala je rozwijać. Tutaj jako uzupełnienie standardowej sesji treningowej doskonale sprawdzają się odważniki kulowe i techniki takie jak bent press i wariacje tureckiego wstawania wykorzystujące skręty i rotacje kręgosłupa. W gimnastyce od lat stosowany jest tzw. jefferson curl czyli (uogólniając) martwy ciąg wykonywanie w formie dociążonego skłonu.
Kontekst określa po części rodzaj techniki, którą stosujemy. Jefferson nie będzie prawdopodobnie najlepszym pomysłem jeżeli zależy ci na podniesieniu 200 kg sztangi z ziemi. Co nie znaczy, że nie znajduje zastosowania w treningu i po każdą paczkę chusteczek musisz schylać się robiąc martwy ciąg ze spięciem brzucha.
Dajmy sobie też miejsce na błędy. Jeżeli trener już na pierwszym treningu robi Ci godzinny wykład na temat stopnia nachylenia tułowia względem ustawienia lewej stopy w bent pressie to coś jest nie tak. Techniki uczymy się przez regularną praktykę. A podczas tej praktyki będziemy robić różne rzeczy źle. I z czasem będziemy robić je lepiej. Tak to działa. Niezależnie czy chodzi o trening, naukę rysowania czy jazdę na nartach.